Black Sabbath – reedycja Sabotage z niepublikowanym wcześniej materiałem

0
805
Sabs 1970
"Sabotage" słusznie zaliczany jest do "wielkiej szóstki zespołu". Na zdjęciu zespół w 1970 r.| Autorstwa Warner Bros. Records - Billboard, page 7, 18 July 1970, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=27211119

Największa legenda w historii metalu wraca w wielkim stylu. Fani już od 2013 roku czekają na nowy materiał grupy, a przełamać ma to nowa reedycja kultowego „Sabotage”. Co prawda nie spotkamy się tu z nowymi piosenkami, ale dostaniemy w pakcie niepublikowany dotąd materiał z 1975 roku. Czy reedycja będzie tylko próbą sięgnięcia do kieszeni nostalgicznych fanów czy może wytwórnia BMG naprawdę się dla nich postarała? 

Zremasterowany album 

Pierwszym istotnym powodem kupna powinno być odświeżenie starych piosenek kapeli w nowych wersjach. Remastering cieszy się ostatnio niesłabnącą popularnością. Stare metody produkcji coraz rzadziej są dostosowane do współczesnego słuchacza. Dzięki nowym wersjom Black Sabbath może zdobyć rzeszę nowych fanów. 

Tym bardziej, że stary materiał jest naprawdę potężny. Wymaga jedynie odrobiny liftingu. „Sabotage” słusznie zaliczany jest do „wielkiej szóstki” zespołu. Przy okazji jest chyba ostatnią dobrą płytą z Ozzym Ousbourne’m. Wokalista zmienił się potem na słynnego Jamesa Dio, ale dla części fanów to już nie był ten sam zespół. Po tak kultowych albumach jak „Paranoid” i „Sabbath Bloody Sabbath” fani mieli naprawdę wielkie oczekiwania. Na szczęście Tony Iommi i spółka podołali wezwaniu i wypuścili kolejny krążek pełen metalowej energii, specyficznego doomowego klimatu i tajemniczych tekstów. 

Dodatkowy materiał 

Oprócz remastera mobilizacją dla fanów powinny być niepublikowane dotąd nagrania na żywo z 1975 roku. Zostały one nagrane na koncercie w Stanach Zjednoczonych, w trakcie trasy promującej „Sabotage”. Zespół nie ograniczał się tam jednak wyłącznie do jednego albumu. Zagrał też tam swoje najsłynniejsze kawałki, żeby wspomnieć tylko o „Spiral Architect” z debiutanckiej płyty, „Sabbra Cadabra” z „Sabbath Bloody Sabbath”. Nie zabraknie oczywiście takich świeżych hitów jak „Magalomania” czy „Hole in the Sky”. 

Co ciekawe nazwa albumu wzięła się z ówczesnych problemów z managerem zespołu. Osaczenie muzyków spowodowane sprawami sądowymi przełożyło się na sabotowanie działań studia. Słychać to na samym koncercie, gdzie próbują wyładować z siebie frustrację i złość. Energia z jaką to robią może powodować ciarki na plecach. 

Wersja Super Deluxe w pigułce

Oprócz koncertówki i zremasterowanego „Sabotage” w pudełku fani znajdą podwójny singiel „Am I Going Insane” i „Hole in the Sky” ze słynną reprodukcją okładki japońskiego wydania. Wrażenie robi wielki box, w który znajdzie się cały materiał. Znajdziemy w nim aż 4 płyty CD. 

Dla wielu fajnym dodatkiem będzie kolorowa książeczka, która w interesujący sposób wyjaśnia historię powstania albumu. Nie ogranicza się tylko do reedycji, ale odwołuje się do dawnych czasów i przetasowań z okresu „Sabotage”. Nie zabraknie licznych wypowiedzi członków zespołu oraz artykułów ze znanych czasopism zajmujących się muzyką metalową. 

Wiernych fanów zespołu do zakupu z pewnością nie trzeba przekonywać. Zachęcić za to trzeba młodych fanów współczesnego metalu, którym nie do końca pasuje produkcja starych płyt. Przerobione na bardziej współczesne piosenki, mają siłę oddziaływania większą niż kiedykolwiek. Fanów Black Sabbath wciąż powinno nieustannie przebywać. 

MMI