Wilczy Szaniec w pobliżu położonego na Mazurach Gierłoża (powiat kętrzyński), był najdłużej używaną przez Hitlera kwaterą główną podczas II wojny światowej. Stanowi ponury ślad przeszłości ziemi mazurskiej, która przez długie lata leżała w granicach Królestwa Prus, a potem III Rzeszy.
Czemu Gierłoż?
O decyzji wybudowania Wolfsschanze właśnie w pobliżu Gierłoża decydowały względy praktyczne. Była to lokalizacja niemal doskonała pod względem strategicznym na wypadek zbliżającej się ofensywy – jeziora dookoła byłyby trudną do pokonania przeszkodą dla piechoty, a w pobliżu znajdowały się liczne twierdze obronne z potężną Boyen na czele. Z resztą, defensywny potencjał tego regionu sprawił, że Armia Czerwona poniosła kolosalne straty podczas operacji wschodniopruskiej. Ważne było też ulokowanie kwatery w lesie, gdyż utrudniało zlokalizowanie go chociażby lotniczym jednostkom zwiadowczym. W końcu – Gierłoż był położony blisko granicy ze Związkiem Radzieckim, dzięki czemu Hitler mógł dowodzić z rozsądnego dystansu operacją „Barbarossa” zatwierdzoną już pod koniec roku 1940.
Budowa kompleksu
Cały kompleks zajmuje powierzchnię prawie 3 km², poza typowymi budynkami, jak schrony, magazyny uzbrojenia i żywności, kwatery czy baraki, znajdowały się tam dwa kasyna, gdzie Führer często jadał, oraz herbaciarnia, w której na wieczornych spotkaniach przynudzał długimi perorami swoich bliskich współpracowników. Łączność ze światem zewnętrznym poza drogami zapewniała linia kolejowa między Kętrzynem a Węgorzewem. Same budynki były niezwykle zmyślnie maskowane – firma ogrodnicza Seidenspinner, do dziś z resztą funkcjonująca, obsadziła dachy trawą, krzewami i sztucznymi drzewami, z kolei boki osłonięto siatkami maskującymi. Ściany pokryto mieszanką zaprawy, zielonego barwnika i trawy morskiej co nadało im chropowatą fakturę. Te techniki zdały egzamin – zdjęcia satelitarne nie pozwalały zlokalizować hitlerowskiej siedziby.
Zamach Stauffenberga
Latem 1944 roku wojska niemieckie były już w odwrocie, a sytuacja III Rzeszy właściwie przesądzona. Mimo nadchodzącej klęski Hitlera wciąż aktywnie funkcjonował niemiecki ruch oporu, którego jednym z czołowych działaczy był Klaus von Stauffenberg. Wraz z współpracownikami zaplanował zamach, w wyniku którego śmierć ponieść miał Führer. W teczce, która skrywać miała dwie bomby, ostatecznie Stauffenberg i jego wspólnik Werner von Haeften, umieścili tylko jedną. Uzbrojony ładunek Stauffenberg umieścił pod stołem w baraku narad sztabowych, gdzie Hitler odbywał obrady. Pod pretekstem konieczności zatelefonowania do Berlina zamachowiec opuścił budynek i o 12:42 doszło do detonacji, której skutki nie były jednak takie jakich oczekiwali spiskowcy. Z 24 zgromadzonych w baraku, zginęły 3 osoby, Hitler został lekko raniony. Poza mniejszym niż planowany ładunkiem, skutki załagodziła też potężna deska dębowego stołu pod którą leżała teczka i otwarte okna baraku – energia wybuchu znalazła przez nie ujście. Zamach odroczył wyrok losu na Hitlera o prawie rok. Pucz który miał nastąpić po śmierci Führera się nie powiódł, a jego organizatorów z Stauffenbergiem i Haeftenem na czele, rozstrzelano.
MJA