(R)ewolucja w kawowych rytuałach czyli ekspresy ciśnieniowe dla każdego

0
1286
Kawa do ekspresu
Jeszcze niedawno ekspres do kawy był urządzeniem na tyle ekskluzywnym, że można go było spotkać w niewielkiej ilości gospodarstw domowych. | fot.: materiał partnera zewnętrznego

Jeszcze niedawno ekspres do kawy był urządzeniem na tyle ekskluzywnym, że można go było spotkać w niewielkiej ilości gospodarstw domowych. Rytualne spotykanie się na kawie w domu oznaczało ni mniej, ni więcej niż przygotowywanie kawy parzonej w szklance („sypanej”) albo rozpuszczalnej. Żeby zniwelować jej gorzki smak posiłkowano się białym cukrem i śmietanką w miniaturowych opakowaniach; zwykłym, dolewanym wprost do gotowego napoju, mlekiem (żadnym tam sojowym czy bezlaktozowym) albo tzw. śmietanką w proszku. Od kiedy ekspresy ciśnieniowe do kawy wkroczyły do naszych kuchni szeroką ławą, rytuał parzenia kawy oznacza coś zgoła odmiennego.

Kawa nie szkodzi – szkodzi złe parzenie

Opowieści o tym, że kawa szkodzi można włożyć między bajki. To nie tak – szkodzi kawa źle palona i źle przygotowana, ale w ten sam sposób można by mówić i o chlebie, i o wodzie. Szkodzi to, co jest nieodpowiednio oporządzone i podane. Kawę można bardzo łatwo „zepsuć”; wystarczy, że zaparzymy ją w nieodpowiedniej temperaturze, wydobywając zeń całe bogactwo substancji drażniących żołądek i pobudzających nasze serce do wpadnięcia w niezdrowy tachykardyczny rytm. Parzenie kawy inaczej niż w ekspresie to prosta droga do uzyskania napoju czarnego jak smoła (błąd!) i działającego drażniąco, a nie pobudzająco. Bariści mówią, że kolor kawy ma znaczenie. Szatan, czyli smolisty napój uzyskany metodą tradycyjnego ręcznego parzenia jest efektem użycia zbyt gorącej wody – zalewamy kawowy miał wrzątkiem, a powinniśmy użyć wody w temperaturze ok. 80 stopni, żeby wydobyć z kawy (niezbyt drobno zmielonej!) głęboki kolor gorzkiej czekolady. Ekspres do kawy automatyczny sam ustawia temperaturę na odpowiednią, zaś w ekspresie ciśnieniowym nie ma wprawdzie sterującego parzeniem komputera, ale kiedy tylko zapali się lampka sygnalizująca gotowość, należy prędko przestawić dźwignię i spuścić kawę do filiżanki. Przetrzymanie kawy w kolbie ekspresu ciśnieniowego sprawi, że będzie ona przepalona i niesmaczna.

Szykuj się na eksperymenty

Ładowanie kolby ekspresu ciśnieniowego to  w wielu domach święty poranny rytuał. Zapach świeżo mielonej i świeżo parzonej kawy postawi na nogi niejednego śpiocha, który minionego wieczora przedobrzył z pracą albo rozrywkami. Ekspres do kawy ciśnieniowy z dobrą dyszą do spieniania mleka pozwoli nam na uzyskanie w domowych warunkach zarówno mocnego espresso jak i finezyjnego i lekkiego jak puch cappuccino. Jeśli zaopatrzymy się w ekspres automatyczny na kapsułki możliwości będą niemal nieograniczone – uda nam się przygotować także warstwowe napoje kawowe jak latte. Wydaje się, że wybór maszynerii do przygotowania kawy ma znaczenie drugorzędne: zarówno ekspres ciśnieniowy na kolbę jak i w pełni zautomatyzowany ekspres na kapsułki to AGD, które całkowicie zmienią nasze postrzeganie kawowych rytuałów. Ważne, żeby zrezygnować z kawy rozpuszczalnej,  której bariści w ogóle odmawiają miana kawy oraz z parzenia fusów w szklance. Ten ostatni sposób parzenia, którego efekt nosi – nie wiedzieć czemu – nazwę „kawa po turecku” – jest szczególnie niezdrowy. Jeśli ktoś zarzuca nam, że szkodzimy sobie pijąc taki napar, ma sto procent racji. Nie powinniśmy stosować wymówek! Ciśnieniowy ekspres do kawy to nie jest wielki wydatek. Zwłaszcza taki do użytku domowego. Oczywiście można zainwestować w sprzęt za kilka tysięcy złotych, ale dobrej jakości model kupimy już za kilkaset. To urządzenie mało awaryjne – prawidłowo eksploatowane i czyszczone (to bardzo ważne, jeśli chcemy aby nasza kawa zawsze była aromatyczna a mleko idealnie spienione) będzie nam służyło do śmierci technicznej, która nastąpi nie wcześniej niż po kilku latach baaardzo intensywnego użytkowania. Jeśli ktoś jest kawoszem absolutnym, podpowiadamy, że mały ekspres ciśnieniowy zabrać można ze sobą wszędzie. Także na wakacje w miejscu, w którym nie ma szansy na dobrą kawę. Nie śmiejcie się – kiedyś Polacy zabierali ze sobą elektryczne czajniki zamiast grzałek. Teraz wielu z nas ma domki za miastem i podczas weekendowych wypadów łapiemy się na tym, że witanie wschodu słońca z kubkiem aromatycznej kawy w dłoni to pełnia szczęścia. Wschód słońca jest piękny sam w sobie, dlaczego psuć go niedobrą kawą…?


Materiał partnera zewnętrznego