Zdrowe dziecko = szczęśliwe dziecko

0
1986
Dziewczynka w lesie
Nic nie zwalnia nas, rodziców, od dbałości o to, żeby nasze dziecko hartowało się przez cały okrągły rok. | fot.: materiał partnera zewnętrznego

Nie ma większej wartości niż zdrowie. Mówimy wprawdzie, że brudne dziecko, to szczęśliwe dziecko, ale wypadałoby raczej zmienić to porzekadło na takie: zdrowe dziecko, to szczęśliwe dziecko. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę jak ważna jest dobra kondycja fizyczna i psychiczna naszych dzieci – przyjmujmy ją jako naturalny stan rzeczy. Dopóki nie zacznie się coś dziać.

A przecież jako rodzice mamy ogromne możliwości zapobiegania pogorszeniu się stanu zdrowia maluchów. To my decydujemy co maluch je, jak dużo czasu spędza na świeżym powietrzu, jak często ma wykonywane okresowe badania profilaktyczne. To od nas, dorosłych, zależy jakie wzorce zachowań prozdrowotnych uzna za własne – nie chodzi o namowy i wykłady: własny przykład jest najlepszy. Zdrowe i szczęśliwe dziecko kwitnie w oczach. Dopadające go od czasu do czasu infekcje są łagodne, a choroby wieku dziecięcego, w tym zakaźne, nie zwalają z nóg na długo. Warto zadbać o to, żeby organizm naszego dziecka miał siłę na samodzielną walkę z drobnymi infekcjami, a nieocenioną pomocą okazują się w tej walce witaminy i minerały dla dzieci.

Suplementy czy owoce i warzywa?

Odpowiedź na to pytanie nie jest, wbrew pozorom, jednoznaczna. Nie jest to wybór pomiędzy wiarą w siłę natury albo w siłę medykamentów. Musimy sobie zdawać sprawę, że owszem – w warzywach i owocach znajdziemy wszystkie niezbędne do prawidłowego funkcjonowania organizmu witaminy i minerały. Jednak możliwość ich przyswojenia nie jest jednakowa. Równie ważny jest fakt, że obróbka termiczna warzyw i owoców sprawia, iż część witamin i minerałów ginie. Z samego faktu, że cytryna czy natka pietruszki mają dużo witaminy C nie wynika, że jedzące je dziecka zawsze będzie miało wystarczający poziom tej witaminy. A czy wiecie na przykład jakich witamin nie powinno się łączyć w pożywieniu, żeby nawzajem nie blokowały swojego wchłaniania? Albo które składniki pokarmowe sprawiają, że witaminy z innych w ogóle nie zostaną przyswojone? Nie jest to powszechna wiedza. Nie jest przecież tak, że rodzic = farmaceuta. Po tego rodzaju wiedzę sięgamy albo wtedy, kiedy usiłujemy zgłębić jakieś zjawiska dotyczące stanu zdrowia naszych dzieci, albo gdy pediatra zasugeruje nam, że popełniamy jakieś błędy w dawkowaniu leków. A są jeszcze witaminy, których zapasów organizm ludzki po prostu zgromadzić nie umie i stale trzeba uzupełniać ich poziom. I takie, na których niedobory cierpimy z racji klimatu, w którym mieszkamy (np. witamina D3). Po co ten przydługi wywód? Po to, żeby stwierdzić, iż wybór między owocami i warzywami a suplementami diety jest fałszywy: dobre witaminy dla dzieci czerpać należy z kilku źródeł. Tylko wtedy możemy być pewni, że nasze dziecko będzie zdrowe i szczęśliwe.

Co oprócz witamin?

Obok witamin rosnący organizm potrzebuje też minerałów i pierwiastków śladowych. Wapń, magnez, sód, potas, żelazo, fosfor – to tylko kilka przykładów substancji, których zbadanie poziomu może zalecić pediatra. Niedobór magnezu może powodować nerwowość, nadpobudliwość, kłopoty z koncentracją i zaburzenia rytmu serca oraz skurcze. Sód i potas, elektrolity, także przyczyniają się do prawidłowej pracy serca. Kłopoty z przyswajaniem żelaza mogą skutkować anemią. Zbyt mało wapnia, to kłopoty z mineralizacją kości i zębów. A to tylko kilka przykładów. Witaminy i minerały dla dzieci – w pastylkach, syropach czy musującym proszku do rozpuszczenia w wodzie – mogą uzupełniać te niedobory, niwelując możliwość pojawienia się awitaminoz i zaburzeń odporności. Nie należy się ich bać! Wprawdzie Polacy słyną z nadużywania suplementów diety, ale witaminy i minerały dla dzieci – nawet te kupowane bez recepty – zażywane pod kontrolą lekarza rodzinnego albo lekarza specjalisty nie zaszkodzą. Ważne tylko, by nie traktować tych suplementów jak cukierków – ich postać farmaceutyczna bywa bardzo kusząca i smakowita… Słuchamy tego, co mówi lekarz, czytamy ulotkę, korygujemy ewentualne nieścisłości – lekarz może zalecić inne dawkowanie niż to, które znajdziemy na ulotce. Zawsze jednak decyduje zdanie lekarza.

Hartuj się, bo kto się hartuje

Oczywiście nic nie zwalnia nas, rodziców, od dbałości o to, żeby nasze dziecko hartowało się przez cały okrągły rok. Nie przegrzewamy dziecka; nie zamykamy w domu, kiedy jest niższa temperatura i pada deszcz – raczej kupujemy lepsze kalosze; nie zabraniamy latem biegać boso, jeść lody, spać przy otwartym oknie… Nabieranie odporności to proces długotrwały. Witaminy dla dzieci mogą go wspomagać, ale same nie dadzą rady. Dziecko, które dobrze funkcjonuje w rodzinie i grupie rówieśniczej jest szczęśliwe, chętnie je, dobrze śpi, nie stawia oporu, kiedy przemycamy mu nasze pomysły na zdrowy tryb życia. Witaminy i minerały dla dzieci są wtedy naturalnym uzupełnieniem tego trybu życia i nie stanowią żadnego zagrożenia.

Przetrwać do wiosny – oto plan minimum, kiedy po wakacjach kupujemy pierwsze witaminowo-mineralne preparaty dla dzieci. Jesień i zima to jednak nie jest czas stracony dla owoców i warzyw – mamy przecież kiszonki i mrożone owoce: to także doskonałe źródło witamin i minerałów.

Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!


Materiał partnera zewnętrznego