Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza

0
2184
Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza
Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza | fot.: Interaktywna.pl

Najnowsza powieść Sylwii Chutnik przypomina o magii nocnego życia w PRL, a o „obowiązkowym” w ramach serii Na F/Aktach morderstwie jedynie wspomina. Dzięki wytłumieniu elementów kryminalnych na korzyść tła obyczajowego dostajemy kapitalny obraz pewnego wycinka epoki. Tym ciekawszego, że niedostępnego dla wszystkich.

Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza

Sylwia Chutnik to jedna z najciekawszych i najbardziej utalentowanych współczesnych pisarek, a oprócz tego działaczka społeczna i kulturoznawczyni. Tym razem w swojej książce sięgnęła do rodzinnych historii: tych dansingowych, gastronomicznych i dotyczących pokątnego importu towarów niedostępnych w ówczesnej Polsce. Opowieść o cinkciarzu Wieśku zyskała dzięki temu arcyciekawe tło, a sam bohater stał się niewyczerpanym źródłem anegdot i dykteryjek. Wszystko to sprawia, że 200 stronicową powieść czyta się jednym tchem.

Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza
Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza | fot.: Interaktywna.pl

Historia, którą wybrała Sylwia Chutnik jako kanwę powieści to niewyjaśnione zabójstwo waluciarza z Trójmiasta, który został uduszony w biały dzień w windzie własnego bloku. Rok temu umorzono śledztwo, które poszlakowo wiodło do jednej z osób z najbliższego kręgu ofiary.

Pisarka jednak nie trzyma się zbyt mocno odwzorowywania faktów, nie pisze crime story. Zamiast Trójmiasta akcja powieści dzieje się w Warszawie, a wątek zabójstwa zajmuje ledwie kilka stron. Jej bohater jest cinkciarzem, czyli człowiekiem zajmującym się półlegalną wymianą walut po kursach dużo wyższych, niż banki. Samo słowo cinkciarz to fonetyczne zniekształcenie wykrzykiwanego przez waluciarzy: cieńdź many. Praca w półświatku, szybkie, czasem nieuczciwie zdobyte pieniądze i miejsca, w których można się zabawić po pełnych trudu dniach.

Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza
Sylwia Chutnik: Smutek cinkciarza | fot.: Interaktywna.pl

W książce Chutnik istnieje także inne, mniej kolorowe, oficjalne życie. To, w którym trzeba stawiać się codziennie w zakładzie pracy, odstać swoje w kolejkach, ukraść, skorzystać z koneksji albo przemycić coś zza granicy. Na tym drugim planie króluje Jadźka – żona bohatera. Nie bryluje w klubach i patrzy przez palce na wybryki domowego bon vivanta, wychodzi do pracy wtedy, gdy Wiesiek po raz kolejny wraca z dansingu. Ale jest zaradna, twardo stąpa po ziemi i na swój sposób podziwiana przez męża.

Takich ciekawych postaci jest więcej: straumatyzowany wojną dziadek, oschły ojciec, a nawet osiedlowa wariatka, która niegdyś swoją urodą łamała serca mężczyzn. Postacie obarczone jakimś brakiem, niedoskonałością, złamane życiem. Wiesiek nie chce pamiętać ani o codzienności, z którą bohatersko walczy Jadźka, ani o własnych tragediach czy niepowodzeniach. Dlatego ucieka z domu rusza w tany.

W Smutku cinkciarza znajdziemy mnóstwo anegdot dotyczących nie tylko samej profesji Wieśka, ale przede wszystkim z knajp, w których toczy się życie nocne stolicy. Tam spotykają się przeróżne szemrane osobistości, artyści – od muzyków i tancerek po iluzjonistów, wodzirejów i kelnerów. Tam rozbrzmiewają: Daj mi tę noc, Nie liczę godzin i lat czy Pamelo żegnaj. Tytułowy cinkciarz niczym wprawny przewodnik oprowadza czytelnika po knajpach w swoim rewirze, przedstawia kolejnych bliższych i dalszych znajomych, zdradza sekrety przypadkowych miłosnych uniesień. Można go słuchać w nieskończoność.


DP